piątek, 17 kwietnia 2015

,,Twardochy" sprzed kilku lat

Nie wiem czy do tych się przyznaje, bo w którymś z wywiadów mówił, że niektórych książek by już nie napisał i że się ich wstydzi, czy coś w ten deseń. Mi się jednak podobały więc je przypominam:

        Szczepan Twardoch , Zabawy z bronią, Wydawnictwo Dębogóra, Dębogóra 2009, s. 230


Zabawy z bronią to pierwsza książka Twardocha, która nie jest powieścią (później ukazały się jeszcze Wyznania Prowincjusza). Jednakże zmiana gatunku wcale nie obniża, jak to się często dzieje, wartości książki. Tym razem autor opisuje jeden ze swoich głównych obszarów zainteresowań czyli sprawy związane z bronią palną. Książka podzielona jest na trzy części. Pierwsza, według mnie najciekawsza, traktuje o związkach broni z kulturą, broni jako symbolu, inspiracjach bronią, przywiązaniu znanych osób do broni itp. Część druga to publicystyka dotycząca prawa do posiadania broni, w której autor przeciwstawia niedorozwiniętej pod tym względem Polsce, pozytywne przykłady Czech i Szwajcarii. Część trzecia to coś dla praktyków strzelectwa, opowiada ona bowiem o konkretnych modelach pistoletów, ich wadach, zaletach i sposobie strzelania. Podsumowując jest to pozycja na naszym rynku wyjątkowa, jedna z ciekawszych jakie się ostatnio ukazały   
                                                                  
                                     


        Szczepan Twardoch, Zimne Wybrzeża, Wydawnictwo Dolnośląskie, 2009, s. 246

Oprócz opisywanej wyżej publicystyki dotyczącej broni palnej, Szczepan Twardoch wydał w 2009 roku takżę powieść.  Tematyka powieści dotyczy następnej fascynacji autora czyli podróży północnych, a zwłaszcza Spitzbergenu (Svalbard). Akcja toczy się w latach 50-tych na mroźnej północy, gdzie ścierają się interesy i krzyżują losy polskich badaczy, rosyjskich szpiegów, agentów różnych wywiadów oraz norweskich mieszkańców tego rejonu. Wszystko to w towarzystwie opisów surowej natury, mroźnych wiatrów, lodowatych wód oraz niebezpiecznych dzikich zwierząt. Przeczytałem w jednej z recenzji, że Zimne Wybrzeża, podobnie jak pozostałe książki Twardocha, jest zbyt hermetyczna i trafia głównie do oddanych fanów. Uważam ten zarzut za bezsensowny, gdyż autor o określonych, sprecyzowanych poglądach (jakim wtedy na pewno był najsłynniejszy polski Ślązak), zawsze pisze dla konkretnej grupy, nie stara się zadowolić wszystkich.
                                                              


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz