środa, 27 maja 2015

Frank Joseph, Wojny Mussoliniego, Bellona 2011, s. 392



 Frank Joseph próbuje pokazać włoskiego dyktatora w innym świetle niż jest on zazwyczaj przedstawiany. Nieudacznik wojskowy, marny dyplomata, obdarzony niezwykłą wręcz manią wielkości, która popycha go do coraz to nowych i permanentnie przegrywanych zawieruch wojennych, w końcu błazen Hitlera i polityk całkowicie od niego uzależniony. Takich twierdzeń nie znajdziemy u Josepha. Autor pokazuje nowatorstwo Włochów w wielu dziedzinach prowadzenia wojny, chociażby przywołując zorganizowanie słynnego mostu powietrznego dla generała Franco w początkach hiszpańskiej wojny domowej, a później odtworzenie go w 1941 roku w Afryce Północnej. Były to operacje na niespotykaną w tamtym czasie skalę. Również marynarka podwodna została zorganizowana i prowadzona we wzorcowy sposób, na czy wzorowali się później Niemcy. Joseph obala też częściowo mit o tchórzostwie żołnierzy piechoty z Italii, wskazując na ich odwagę i niepozbawiony sukcesów udział w wielu operacjach państw Osi, choćby w początkowej fazie agresji na ZSRR. Ciekawa wydaje się również część poświęcona włoskiemu programowi nuklearnemu, z której dowiadujemy się, że fizycy z Rzymu i okolic byli przed wojną w ścisłej czołówce europejskiej, a niemieccy naukowcy nie raz sięgali do ich badań przy opracowaniu swojej Wunderwaffe. Także rzekoma służalczość i zależność Duce od Hitlera, zarówno ideowa, jak i polityczna zostaje częściowo przez Josepha zweryfikowana. Całość jest dość ciekawa, aczkolwiek mankamentem pracy jest zbyt częste doszukiwanie się sensacji i wymyślanie nowych mitów (jak choćby ten o rzekomej kuloodporności Duce) przez autora.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz