piątek, 29 kwietnia 2016

Kobiety nie umieją pisać (z wyjątkiem Polek)

Ten post nie ma wzbudzić żadnych kontrowersji. Kobiety na całym świecie wspaniale i skutecznie wykonują wiele zawodów oraz prezentują ponadprzeciętne umiejętności w wielu dziedzinach, także tych uważanych do niedawna za typowo męskie.  Nie potrafią jedynie dwóch rzeczy: być dobrymi politykami demokratycznymi oraz autorkami dobrych książek. 
 
Co z kwestią pierwszą? Dlaczego wspomniałem o polityce? Kobiety zupełnie nie odnajdują się w systemie demokratycznym. Z założenia miały wprowadzać do polityki łagodność, zrozumienie i kompromis, tymczasem są głównym nośnikiem krzykliwości, kłótliwości i najbardziej absurdalnych pomysłów. W całym Bożym świecie nie ma praktycznie ani jednej kobiety, którą można by określić mężem stanu:) Już sam fakt, że nie ukuto dotąd określenia ,,żona stanu" świadczy o pewnej słuszności mojej tezy. Jak wyglądają (nie fizycznie, tylko w kwestii działań) kobiety w polityce polskiej - każdy widzi. Tragedia - Kopacz, Pawłowicz: pretensjonalne i wulgarne baby, krzyczące przy byle okazji. Krzywonos - kto to w ogóle wymyślił? Nowy wynalazek - Gasiuk-Pichowicz: myślę, że określenie ,,myszka-agresorka" oddaje całą naturę tej żałosnej postaci. Szydło - ledwie przeciętność. Gronkiewicz Waltz - znów pseudonim (,,Bufetowa") trafnie oddaje jej styl uprawiania polityki. A za granicą? Od czasu Margaret Thatcher nie pojawiła się żadna wybitna kobieta w polityce. Merkel? Trudno znaleźć osobę bardziej winną kryzysu imigranckiego. Clinton - niewiele lepsza od swego tragicznego męża. Jedynie Rania, żona króla Jordanii to polityk, którego można darzyć szacunkiem. Kobiety po prostu nie nadają się do politykowania demokratycznego. Za to świetnie nadawały się do politykowania, a właściwie rządzenia monarchicznego. Wybitnych królowych było co nie miara, wspominając choćby naszą Annę Jagiellonke lub św. Jadwigę. Silna władza sprzyjała jakości rządzenia w wykonaniu kobiet. 

Ale wystarczy o polityce - główną tezą było to, że kobiety nie potrafią pisać. Kiedyś potrafiły (ale też nie tak dobrze jak mężczyźni). Obecnie wśród pisarek powieściowych ciężko wskazać choćby  5 wybitnych, takich, których książki zarówno czytałoby się jednym tchem, jak i wnosiłyby one coś wartościowego w sferze poznawczej. Mamy świetną Donnę Tartt i Eleanor Catton i długo, długo nic. Tak zachwalana Lackberg jest ledwie przeciętna i jakiekolwiek porównania do Agaty Christie obrażają tą drugą. Rowling stworzyła finansowe imperium, ale dobrze pisać zaczęła dopiero wtedy, kiedy skryła się pod męskim pseudonimem Galbraith. Yrsa o bardzo skomplikowanym nazwisku potrafi stworzyć wyjątkową atmosferę, ale to nadal nie jest coś wybitnego. I tak dalej. Znacznie lepiej jest w dziedzinie reportażu, choć i tak żadna z żyjących pisarek nie dorównuje Orianie, mimo, że np. Aleksijewicz jest na prawdę mocna w mocnych reportażach. 

A wybitne ,,historyczki" (fuj, co to za słowo)? Regine Pernaud i Barbara Tuchman. Problem w tym, że obie nie żyją, a innych, choćby na kilometr zbliżających się do poziomu prezentowanego przez obie panie, po prostu brak. 

Wyjątkiem jest Polska. Tutaj w dziedzinie powieściopisarstwa mamy prawdziwe kłopoty bogactwa. Kossakowska potrafi tworzyć tak oryginalne historie, w tylu rozmaitych tematach, posługując się w dodatku tak pięknym stylem, że aż ciężko znaleźć za granicą jakąkolwiek pisarkę, która dorównywałaby jej klasą. Anna Kańtoch to mistrzyni tzw. ,,światotwórstwa". Magdalena Kozak - na podstawie jej książek można by na prawdę stworzyć kasowe seriale.  Katarzyna Bonda wciąga nosem wszystkie ,,królowe" skandynawskich kryminałów. I na samym czele tej świetnej kompanii znajduje się Elżbieta Cherezińska. Saga piastowska, czy Turniej Cieni to po prostu arcydzieła powieści historycznej, książki, z których pisania historii w fascynujący sposób mogliby się uczyć Gołubiew i Maurice Druon.  
W dziedzinie reportażu też jest bardzo dobrze - wystarczy wspomnieć książkę Ku Klux Klan Katarzyny Surmiak-Domańskiej, czy Raport o Stanie Gender Agnieszki Niewińskiej. 
Literacką wisienką na torcie w gatunkach nie beletrystycznych jest natomiast Marta Kwaśnicka. Tego nie ma sensu opisywać. To trzeba przeczytać, zwłaszcza, że Jadwiga porusza właśnie ten problem polityczny, od którego zacząłem wpis:)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz