wtorek, 21 lipca 2015

Żółte Ptaki - Kevin Powers pięknie pisze o niczym nowym.

,,Żółte Ptaki" Kevina Powersa zachwalane są na okładkowych wstawkach jako ,,Arcydzieło.Klasyka", książka ,,bolesna i doskonała", ,,arcydzieło literatury wojennej", ,,pełna błyskotliwych spostrzeżeń" oraz ,,niewypowiedzianie piękna". Moim zdaniem opinie te są znacznie przesadzone, aczkolwiek można by ich trafność podzielić na dwie kategorie. Te mówiące o pięknie książki Powersa, są jak najbardziej do przyjęcia. Jest ona bowiem napisana w sposób wyjątkowy, już pierwsze zdanie ,,Wojna próbowała zabić nas wiosną", zwiastuje ucztę językową. Pod tym względem ,,Żółtymi Ptakami" można się rzeczywiście zachwycać, język jest na zdecydowanie wysokim poziomie i bije na głowę sporą część dzisiejszej literatury amerykańskiej, często nurzającej się z lubością w brzydocie sformułowań. Oprócz pięknie ułożonych zdań, nie znajdziemy jednak w tej książce wiele ciekawego. Fabuły właściwie nie ma, bo główna historia jest tak banalna i tyle razy już przerabiana, w dodatku niczym nie zaskakuje. Ot dwóch żołnierzy  zaprzyjaźniło się na wojnie i gdzieś tam toczą się ich mało zajmujące perypetie - akcje przeciwko Irakijczykom itp. Wiadomo, że fabuła miała być tylko tłem dla przemyśleń, które jakoby tworzą z książki Powersa ,,Arcydzieło", jednakże także i w tej warstwie ,,Żółte Ptaki" są wtórne. Owszem, pokazują okropieństwa wojny, pokazują dylematy ludzi oglądających śmierć przyjaciół, pokazują również problemy z powrotem do normalnego funkcjonowania w społeczeństwie już po wojnie. Jednak wszystko to już było, może napisane gorzej, ale było. W dodatku razi czynienie z wojny w Iraku piekła na ziemi. Jasne, dla kogoś, komu mudżahedini obcięli głowę, albo kogo rozerwali granatem, śmierć była zapewne tak samo okropna jak podczas każdej innej wojny. Jednakże skala całej tej wojny jest nieporównywalna do wcześniejszych konfliktów. Już to, że w książce Powersa, amerykańscy żołnierze liczą ofiary po swojej stronie i każdy z nich nie chce być tym 1000-cznym zabitym, wskazuje, jak bardzo wojna    w  Iraku jest ,,łagodna" w skali wojen z choćby minionego stulecia. 1000 ofiar? W samym tylko ataku na Sommę  podczas I wojny światowej, własna artyleria zabiła, poprzez złe wymierzenie prawie 70 000 Brytyjczyków. Własna artyleria! Nie mówiąc już o wrogu. Piekło błota i okopów jest na skali okropieństw w zupełnie innej galaktyce niż Afganistan, czy Irak. Dlatego też użalanie się nad losem żołnierzy walczących w Iraku, może ma sens w odniesieniu do poszczególnych jednostek (rodzinę ofiary strata boli zawsze tak samo), ale w szerszym kontekście jest to niestety kolejny przejaw ideologicznego spacyfizowania i mięknięcia świata zachodniej kultury. Mimo to, ,,Żółte Ptaki" są oczywiście godne polecenia, można je ,,łyknąć" nawet w jeden wieczór, dzięki pięknej stylistyce. Warto też przyjrzeć się tej książce właśnie pod kątem zmian ideologicznych i duchowych na Zachodzie. Wtedy nabiera ona, zapewne nie zamierzonego przez autora, szerszego sensu i wartości poznawczej.

Kevin Powers, Żółte Ptaki, Insignis, Kraków 2013, 285 s.


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz