Jonathan Clements, Mannerheim, Prezydent, Żołnierz, Szpieg, Replika, 2010, 313 s.
Napisana
wartkim stylem (niestety polski przekład jest słaby) biografia jednego z
najciekawszych przywódców państw w Europie XX wieku, a na pewno najciekawszego
obok Margaret Thatcher polityka wybranego demokratycznie (choć dopiero pod
koniec kariery). Postać Mannerheima jest w Polsce raczej nieznana i dobrze się
stało, że Replika wydała popularyzatorską pracę Clementsa. Autor prowadzi nas
przez burzliwe życie fińskiego polityka, ukazując niezwykłe koleje losu, jakie
spotykały tego niesfornego z początku młodzieńca: nauka w carskich szkołach
wojskowych, podróż do Chin, praca w służbie wywiadowczej, przeżycia związane z
rewolucją bolszewicką, pierwsza obrona Finlandii podczas rosyjskiej wojny
domowej, której Mannerheim sprostał jako główo-dowodzący armią republiki, regencja
i kariera polityka w 20-leciu międzywojennym, aż wreszcie bohaterska, druga
obrona Finlandii w słynnej Wojnie Zimowej i wybór na prezydenta po wojnie. Przywódca
mało znaczącego kraju, jako jeden z nielicznych potrafił z sukcesami
przeciwstawić się bolszewikom, zarówno na polu dyplomatycznym, jak i
militarnym, odnosząc na tym drugim dwa wielkie sukcesy.
Warren Carroll w swojej monumentalnej pracy Narodziny i upadek rewolucji komunistycznej, przyrównuje fińskich bojowników o wolność, do hiszpańskich karlistów i narodowców z czasów wojny 1936-39 i podaje dane, mówiące o tym, że na jednego zabitego Fina przypadało ponad 10 bolszewików. Rosjanie, przyzwyczajeni przecież do mrozów, nie potrafili sprostać prowadzonym przez 72-letniego Mannerheima powstańcom, świetnie znającym teren, nieuchwytnym i wręcz niewidzialnym. Całe sowieckie oddziały znikały bez śladu wraz z dowódcami, by potem odnaleźć się pod lodem jako sterta zamarzniętych trupów. Snajper Hayha sam zastrzelił ponad 500 przeciwników, lotnik Sarvanto w ciągu 4 minut zestrzelił sześć bombowców, a porucznik Vikki uzbrojony tylko w automat 9-mm odparł atak dwóch wrogich czołgów. Przykłady takiego bohaterstwa można by mnożyć, ale podajemy tylko te najbardziej fascynujące, by na koniec, cytując marszałka, stwierdzić, że tylko taki dowódca i taki cel umożliwiają zwycięstwo z wielokrotnie silniejszym przeciwnikiem: Jesteśmy dumni i świadomi naszego historycznego obowiązku, który będziemy nieustannie wypełniać: obrony zachodniej cywilizacji, która jest naszym dziedzictwem! Okrzyk taki jest niestety dzisiejszym przywódcom europejskim całkowicie obcy, a wręcz wstrętny.
Warren Carroll w swojej monumentalnej pracy Narodziny i upadek rewolucji komunistycznej, przyrównuje fińskich bojowników o wolność, do hiszpańskich karlistów i narodowców z czasów wojny 1936-39 i podaje dane, mówiące o tym, że na jednego zabitego Fina przypadało ponad 10 bolszewików. Rosjanie, przyzwyczajeni przecież do mrozów, nie potrafili sprostać prowadzonym przez 72-letniego Mannerheima powstańcom, świetnie znającym teren, nieuchwytnym i wręcz niewidzialnym. Całe sowieckie oddziały znikały bez śladu wraz z dowódcami, by potem odnaleźć się pod lodem jako sterta zamarzniętych trupów. Snajper Hayha sam zastrzelił ponad 500 przeciwników, lotnik Sarvanto w ciągu 4 minut zestrzelił sześć bombowców, a porucznik Vikki uzbrojony tylko w automat 9-mm odparł atak dwóch wrogich czołgów. Przykłady takiego bohaterstwa można by mnożyć, ale podajemy tylko te najbardziej fascynujące, by na koniec, cytując marszałka, stwierdzić, że tylko taki dowódca i taki cel umożliwiają zwycięstwo z wielokrotnie silniejszym przeciwnikiem: Jesteśmy dumni i świadomi naszego historycznego obowiązku, który będziemy nieustannie wypełniać: obrony zachodniej cywilizacji, która jest naszym dziedzictwem! Okrzyk taki jest niestety dzisiejszym przywódcom europejskim całkowicie obcy, a wręcz wstrętny.